Dienstag, 2. Dezember 2014

Listopad w Niemczech


Na większości blogów już świątecznie, ale ja zapraszam jeszcze na podsumowanie kolejnego miesiąca w Niemczech. Listopad (November) w moim mieście to dość ponury miesiąc...


Fot. Polschland

Nie, nawet nie ze względu na deszcz, mżawkę czy dojmujące zimno, a za sprawą utrzymującej się już połowy października specyficznej mgły (Hochnebel), która sprawia, że słońce nie pokazuje się przez kilka tygodni pod rząd. Ba! Nie mówię nawet o słońcu - dni, w których na niebie widać skrawek błękitu można policzyć palcach jednej ręki. Takie to są uroki mieszkania w mieście położonym w niecce; wystarczy wyjechać kilkanaście kilometrów dalej i pogoda jest piękna...


Na drugim zdjęciu widać najlepiej, czym jest Hochnebel...

Fot. Polschland

Niemiecki listopad przynosi ze sobą kilka ważnych dat. Wiele z nich poświęconych jest pamięci o zmarłych. Szczegółowo pisałam o tym zagadnieniu tutaj i tu.

1 i 2 listopada katolicy obchodzą Dzień Wszystkich Świętych (Allerheiligen) i Zaduszki (Allerseelen). Protestanckim odpowiednikiem tego drugiego jest Totensonntag, w ostatnią przedadwentową niedzielę.

W środę przed tym dniem ewangelicy mają Buß- und Bettag, w którym skupić mają się modlitwie i pokucie. Kiedyś dzień ten był ustawowo wolny od pracy, dziś jednak pracują wszyscy oprócz Saksończyków - no i osób zatrudnionych w instytucjach związanych z Kościołem ewangelickim, takich jak np. Diakonie.

Tydzień przed Totensonntag, także w niedzielę, w całym kraju obchodzi się Volkstrauertag.

 Cmentarz wojskowy w moim mieście. W Volkstrauertag odbywa się tu nabożeństwo i zapalane są znicze.

Fot. Polschland

Jedna z najważniejszych dat w historii Niemiec także przypada na ten miesiąc: 9 listopada 1989 roku upadł Mur Berliński.

 W tym roku w każdej skrzynce pocztowej wylądował darmowy rocznicowy egzemplarz dziennika Bild...

 ... a w nim m.in. sporo wspominek dotyczących dawnej NRD (tzw. Ostalgie).

Fot. Polschland

Przy tej okazji mogę polecić Wam film-metaforę Królik po berlińsku (Mauerhase). Jeśli jeszcze nie widzieliście tej polsko-niemieckiej produkcji, musicie nadrobić braki! Film wywarł na mnie ogromne wrażenie i jestem pewna, że i Wam się spodoba.

Źródło: filmweb.pl

Noc z 9 na 10 listopada to z kolei tragiczne wspomnienie Nocy Kryształowej (1938). 

 Co roku w rocznicę pogromów ludności na miejscu, w którym stała kiedyś synagoga ustawiany jest symboliczny łańcuch z płonących zniczy. Organizowany jest apel z udziałem rabina i władz miasta, odbywają się spotkania tematyczne, koncerty muzyki żydowskiej, spotkania ze świadkami historii itp.

Fot. Polschland

Na 11 listopada, wspomnienie św. Marcina, cieszą się z kolei wszystkie niemieckie dzieci - i to każdego wyznania! Martinstag świętują wszystkie przedszkola i szkoły.

 Papierowe wycinanki z motywem świętomarcińskiego pochodu z latarniami

 Kościół św. Marcina w opactwie w Beuron (Jura Szwabska)

Fot. Polschland

Wieczorem orgranizowane są pochody z lampionami i latarniami (Sankt-Martins-Umzug/Laternenumzug), w których uczestniczą maluchy i ich rodzice oraz nauczyciele i wychowawcy. Na zakończenie serwowane są wypieki (drożdżówki, gofry itp.), słodycze i poncz. Czasem rozpalane jest też ognisko.



 Zaproszenie na pochód w dniu św. Marcina (u góry). 

Lampiony, które niesie się w trakcie przemarszu można zrobić samemu albo kupić. Te pierwsze cieszą się sporą popularnością - jak już wielokrotnie pisałam, Niemcy uwielbiają tego typu kreatywne zajęcia. U dołu zdjęcie z katalogu oferującego półprodukty do wykonania latarenki.

Fot. Polschland

Jako że w Niemczech koni jest pod dostatkiem, pochód otwiera zazwyczaj przebrany za św. Marcina jeździec. Widok konia z bliska jest zwłaszcza dla dzieciaków z miasta wielkim przeżyciem.


Pochody świętomarcińskie

Źródło: bodehase.de; durlacher.de

Maszerujący z latarniami śpiewają specjalne piosenki (Laternenlieder). Jest ich wiele, a najbardziej znane są te dwie: Ich gehe mit meiner Laterne oraz Laterne, Laterne, Sonne, Mond und Sterne. Warto posłuchać!

 Tekst piosenki Ich gehe mit meiner Laterne (u góry) jest często parodiowany; znam też wersje o bazuce i paczce chipsów... ;)


Beziehungsstatus ;)

Źródło: anjafrotscher.de; echtlustig.com; spreadshirt.de

Jak mówi przysłowie, Na Świętego Marcina najlepsza gęsina. Wiele restauracji oferuje w listopadzie pieczone gęsi (i kaczki), którym zwykle towarzyszy czerwona kapusta i specjalne knedle/kluski z bułki. Ten zestaw to także jedno z tradycyjnych niemieckich dań świątecznych.




 Gęsina ;)

Źródło: Polschland; neurottschule-ketsch.de

Oprócz tego w menu pojawia się dziczyzna (niem. Wild; np. gulasz z jelenia), którą Niemcy jadają dość chętnie. Myślistwo ma sporo zwolenników. Co krok można natknąć się na ambony strzeleckie. Działają nawet specjalne sieci marketów z asortymentem dla myśliwych (Frankonia). Trochę mnie to wszystko dziwi, bo spacerując poza miastem czy jadąc autostradą, stosunkowo rzadko można natknąć się na stada saren. W Polsce widuję je na okrągło, mieszkam na dość zurbanizowanym terenie.




 Przegląd listopadowej prasy lokalnej: targi myśliwskie, dziczyzna w sklepach i restauracjach, kursy łowieckie...

Fot. Polschland

Smętna aura oraz komercjalizacja Bożego Narodzenia pospołu sprawiają, że przygotowania do Świąt zaczynają się już o wiele, wiele wcześniej. Bożonarodzeniowe ozdoby i słodycze dostępne są w sklepach pod koniec września, jednak od mniej więcej połowy listopada choinki, światełka i mikołaje wkraczają także na ulice.



 Przygotowania do Świąt w pełni

Fot. Polschland

Wszyscy odliczają dni do rozpoczęcia jarmarku bożonarodzeniowego (Weihnachtsmarkt) na głównym placu miasta, otwierającego swoje podwoje pod koniec miesiąca. W powietrzu zaczyna unosić się zapach grzanego wina i karmelizowanych migdałów, wystawy i okna błyszczą złotem oraz ciepłą czerwienią, gospodynie zaczynają piec ciasteczka - i listopad przestaje być już taki straszny... ;)

 Fot. Polschland

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen