Donnerstag, 11. Dezember 2014

Paralele. Na straganie i na balu


Źródło: paulinaspassions.com

Wiersz Na straganie Jana Brzechwy to absolutny klasyk polskiej literatury dziecięcej. Znacie? Lubicie? To poczytajcie! ;)


Źródło: designattack.pl


W sieci znalazłam dwa tłumaczenia tego utworu na język niemiecki.




Źródło:
http://forum.mlingua.pl;
http://deutschmagda.bloog.pl

Jak widać, tekst został nieco zmieniony, a podyktowane było to m.in. rodzajnikiem warzywnych bohaterów. Nie chcę się jednak rozwodzić nad jakością bądź technikami przekładu, tylko, zgodnie z tytułem, wspomnieć o kolejnym polsko-niemieckim podobieństwie.

Nie tak dawno temu w podręczniku do języka niemieckiego dla klasy drugiej szkoły podstawowej (bawarskiej) natrafiłam na tutejszy odpowiednik Na straganie. No, może nie całkiem, bo akcja rozgrywa się nie na targu, tylko na warzywnym balu (Gemüseball). Cebula, papryka i spółka to pląsająca warzywna arystokracja. :)

Wiersz Wernera Halle jest moim zdaniem całkiem sympatyczny. Zobaczcie zresztą sami:

Źródło: grundschulenaehrung.bayern.de


Sposobów na wykorzystanie tego wiersza na zajęciach jest sporo. Oczywiście poznajemy nowe słownictwo bądź je poszerzamy np. na lekcji języka niemieckiego jako drugiego (Deutsch als Zweitsprache) albo obcego (Deutsch als Fremdsprache) w szkole podstawowej, ewentualnie już w przedszkolu.

Klasyczna praca z tekstem. Po kilkukrotnej cichej i głośnej lekturze uczniowie proszeni są m.in. o podkreślenie jednym kolorem poszczególnych par tanecznych, wypisanie tych dobranych i mniej szczęśliwych. Chętni mogą wymyślić nowe pary i dopisać kilka strofek.

Źródło: Renate Osterloch, Lernwerkstatt Herbstzeit 3./4. Klasse


Jako że jarzyny tańczą ze sobą w parach, można z dziećmi opracować układ choreograficzny do odpowiedniej muzyki (np. menueta) i w ten sposób przedstawić scenki z wiersza. Warzywa nic nie mówią, więc aż prosi się o pantomimę i narratora/narratorów. A może zaprosić uczniów do wykonania kukiełek do teatrzyku? Lub do przygotowania wspólnie jakiejś potrawy z tychże produktów?

W naszej szkole dzieciaki wybrały się z nauczycielami na targ, zakupiły warzywa i przygotowały zupę jarzynową. Pachniało w całym budynku! Temat ten realizowany był w jesieni, w czasie dożynek (Erntedankfest) i połączony został z lekcją przygotowującą maluchy do samodzielnych zakupów na straganie. A propos dożynek: wiele ciekawych materiałów dotyczących święta plonów znajdziecie tutaj.

Wspólne gotowanie kartoflanki (Kartoffelsuppe) w jednej z niemieckich podstawówek. Zachęcam do lektury króciutkich relacji uczniów z tego wydarzenia, które znajdziecie tu i tu.

Źródło: schule-wilhelmsdorf.de


Wiersz ma też swoją adaptację muzyczną, w wersji nieco zmienionej przez Dorotheę Kreusch-Jacob:



Źródło: lehrerforen.de


Utwór ten z powodzeniem można wykorzystać też na zajęciach plastycznych, np. tworząc kolaże z powycinanych zdjęć z gazetek reklamowych z supermarketów.

Aż prosi się tu zaprezentowanie kilku obrazów Giuseppe Arcimboldo, które dzieciakom  bardzo się zresztą podobają. Może spróbują własnych sił w wyklejeniu/namalowaniu warzywnego portretu?

Inspiracja pędzla Arcimboldo

Źródło: slideshare.net

... i jej dziecięca realizacja.

Źródło: schule-wilhelmsdorf.de

 Gemüseball to wiersz nie tylko dla najmłodszych czytelników. W gazetce wydawanej w jednym z domów spokojnej starości zamieszczono tekst z lukami - jako trening pamięci dla seniorów. Na kursie niemieckiego sprawdziłby się równie dobrze. ;)

Źródło: querbeet.de

Na zakończenie jeszcze jeden przykład "jarzynowej" poezji - Große Einladung Hansa Baumanna. Przyda się na zajęcia dotyczące nazw warzyw, krewnych, pisania zaproszeń, redagowania przepisów i tak dalej... - w końcu wyobraźnia nauczycielska nie zna granic! ;)

Źródło: slideshare.net


Dienstag, 2. Dezember 2014

Listopad w Niemczech


Na większości blogów już świątecznie, ale ja zapraszam jeszcze na podsumowanie kolejnego miesiąca w Niemczech. Listopad (November) w moim mieście to dość ponury miesiąc...


Fot. Polschland

Nie, nawet nie ze względu na deszcz, mżawkę czy dojmujące zimno, a za sprawą utrzymującej się już połowy października specyficznej mgły (Hochnebel), która sprawia, że słońce nie pokazuje się przez kilka tygodni pod rząd. Ba! Nie mówię nawet o słońcu - dni, w których na niebie widać skrawek błękitu można policzyć palcach jednej ręki. Takie to są uroki mieszkania w mieście położonym w niecce; wystarczy wyjechać kilkanaście kilometrów dalej i pogoda jest piękna...


Na drugim zdjęciu widać najlepiej, czym jest Hochnebel...

Fot. Polschland

Niemiecki listopad przynosi ze sobą kilka ważnych dat. Wiele z nich poświęconych jest pamięci o zmarłych. Szczegółowo pisałam o tym zagadnieniu tutaj i tu.

1 i 2 listopada katolicy obchodzą Dzień Wszystkich Świętych (Allerheiligen) i Zaduszki (Allerseelen). Protestanckim odpowiednikiem tego drugiego jest Totensonntag, w ostatnią przedadwentową niedzielę.

W środę przed tym dniem ewangelicy mają Buß- und Bettag, w którym skupić mają się modlitwie i pokucie. Kiedyś dzień ten był ustawowo wolny od pracy, dziś jednak pracują wszyscy oprócz Saksończyków - no i osób zatrudnionych w instytucjach związanych z Kościołem ewangelickim, takich jak np. Diakonie.

Tydzień przed Totensonntag, także w niedzielę, w całym kraju obchodzi się Volkstrauertag.

 Cmentarz wojskowy w moim mieście. W Volkstrauertag odbywa się tu nabożeństwo i zapalane są znicze.

Fot. Polschland

Jedna z najważniejszych dat w historii Niemiec także przypada na ten miesiąc: 9 listopada 1989 roku upadł Mur Berliński.

 W tym roku w każdej skrzynce pocztowej wylądował darmowy rocznicowy egzemplarz dziennika Bild...

 ... a w nim m.in. sporo wspominek dotyczących dawnej NRD (tzw. Ostalgie).

Fot. Polschland

Przy tej okazji mogę polecić Wam film-metaforę Królik po berlińsku (Mauerhase). Jeśli jeszcze nie widzieliście tej polsko-niemieckiej produkcji, musicie nadrobić braki! Film wywarł na mnie ogromne wrażenie i jestem pewna, że i Wam się spodoba.

Źródło: filmweb.pl

Noc z 9 na 10 listopada to z kolei tragiczne wspomnienie Nocy Kryształowej (1938). 

 Co roku w rocznicę pogromów ludności na miejscu, w którym stała kiedyś synagoga ustawiany jest symboliczny łańcuch z płonących zniczy. Organizowany jest apel z udziałem rabina i władz miasta, odbywają się spotkania tematyczne, koncerty muzyki żydowskiej, spotkania ze świadkami historii itp.

Fot. Polschland

Na 11 listopada, wspomnienie św. Marcina, cieszą się z kolei wszystkie niemieckie dzieci - i to każdego wyznania! Martinstag świętują wszystkie przedszkola i szkoły.

 Papierowe wycinanki z motywem świętomarcińskiego pochodu z latarniami

 Kościół św. Marcina w opactwie w Beuron (Jura Szwabska)

Fot. Polschland

Wieczorem orgranizowane są pochody z lampionami i latarniami (Sankt-Martins-Umzug/Laternenumzug), w których uczestniczą maluchy i ich rodzice oraz nauczyciele i wychowawcy. Na zakończenie serwowane są wypieki (drożdżówki, gofry itp.), słodycze i poncz. Czasem rozpalane jest też ognisko.



 Zaproszenie na pochód w dniu św. Marcina (u góry). 

Lampiony, które niesie się w trakcie przemarszu można zrobić samemu albo kupić. Te pierwsze cieszą się sporą popularnością - jak już wielokrotnie pisałam, Niemcy uwielbiają tego typu kreatywne zajęcia. U dołu zdjęcie z katalogu oferującego półprodukty do wykonania latarenki.

Fot. Polschland

Jako że w Niemczech koni jest pod dostatkiem, pochód otwiera zazwyczaj przebrany za św. Marcina jeździec. Widok konia z bliska jest zwłaszcza dla dzieciaków z miasta wielkim przeżyciem.


Pochody świętomarcińskie

Źródło: bodehase.de; durlacher.de

Maszerujący z latarniami śpiewają specjalne piosenki (Laternenlieder). Jest ich wiele, a najbardziej znane są te dwie: Ich gehe mit meiner Laterne oraz Laterne, Laterne, Sonne, Mond und Sterne. Warto posłuchać!

 Tekst piosenki Ich gehe mit meiner Laterne (u góry) jest często parodiowany; znam też wersje o bazuce i paczce chipsów... ;)


Beziehungsstatus ;)

Źródło: anjafrotscher.de; echtlustig.com; spreadshirt.de

Jak mówi przysłowie, Na Świętego Marcina najlepsza gęsina. Wiele restauracji oferuje w listopadzie pieczone gęsi (i kaczki), którym zwykle towarzyszy czerwona kapusta i specjalne knedle/kluski z bułki. Ten zestaw to także jedno z tradycyjnych niemieckich dań świątecznych.




 Gęsina ;)

Źródło: Polschland; neurottschule-ketsch.de

Oprócz tego w menu pojawia się dziczyzna (niem. Wild; np. gulasz z jelenia), którą Niemcy jadają dość chętnie. Myślistwo ma sporo zwolenników. Co krok można natknąć się na ambony strzeleckie. Działają nawet specjalne sieci marketów z asortymentem dla myśliwych (Frankonia). Trochę mnie to wszystko dziwi, bo spacerując poza miastem czy jadąc autostradą, stosunkowo rzadko można natknąć się na stada saren. W Polsce widuję je na okrągło, mieszkam na dość zurbanizowanym terenie.




 Przegląd listopadowej prasy lokalnej: targi myśliwskie, dziczyzna w sklepach i restauracjach, kursy łowieckie...

Fot. Polschland

Smętna aura oraz komercjalizacja Bożego Narodzenia pospołu sprawiają, że przygotowania do Świąt zaczynają się już o wiele, wiele wcześniej. Bożonarodzeniowe ozdoby i słodycze dostępne są w sklepach pod koniec września, jednak od mniej więcej połowy listopada choinki, światełka i mikołaje wkraczają także na ulice.



 Przygotowania do Świąt w pełni

Fot. Polschland

Wszyscy odliczają dni do rozpoczęcia jarmarku bożonarodzeniowego (Weihnachtsmarkt) na głównym placu miasta, otwierającego swoje podwoje pod koniec miesiąca. W powietrzu zaczyna unosić się zapach grzanego wina i karmelizowanych migdałów, wystawy i okna błyszczą złotem oraz ciepłą czerwienią, gospodynie zaczynają piec ciasteczka - i listopad przestaje być już taki straszny... ;)

 Fot. Polschland